W ubiegłym tygodniu na łamach dziennika Metro można było przeczytać artykuł o tym, jak dużo kontrowersji narosło wokół telewizyjnej kampanii reklamowej i spotów zachęcających do zakładania rodzin i posiadania dzieci w kontekście potrzeby utrzymania w przyszłości rosnącej rzeszy emerytów. Okazuje się, że dla wielu czytelników dziennika, emitowane reklamy są irytujące i działają wręcz zniechęcająco.
Komentarze i pisane do redakcji dziennika listy zawierają często powtarzające się argumenty wskazujące na niepokój młodych ludzi przed założeniem rodziny i posiadaniem dzieci. Po ich lekturze można wysnuć wniosek, że nie wszystkie elementy polityki prorodzinnej państwa korespondują z prowadzoną kampanią medialną i jej hasłami. Najważniejsze bariery jakie wymieniają czytelnicy Metra to:
- nietolerancyjne podejście części pracodawców do pracowników z małymi dziećmi
- rosnące koszty utrzymania rodziny i dzieci
- duże bezrobocie
- brak żłobków i przedszkoli
- brak wystarczającego wsparcia Państwa w zakresie mieszkalnictwa dla młodych
Po lekturze artykułu i komentarzy przychodzi refleksja, że potrzeba dużo wyczucia i samokrytycyzmu, aby promować politykę rodzinną w obecnych czasach. Wydaje się, że spoty reklamowe nie załatwią problemu. Ważne, aby na dzisiejszych 20- i 30-latkach nie wzbudzać poczucia bycia szantażowanym. Pod wpływem reklam budzi się u nich bowiem przekonanie, że odpowiadają nie tylko za swoją przyszłość, ale także za świadczenia rosnącej rzeszy emerytów i rencistów w państwie, w którym aktualnie następuje rozbiór systemu emerytalnego i ostatnich elementów finansowych wspierających rodziny.
Źródła: dziennik Metro